Sam film jest jak jego męscy bohaterowie: sympatyczny, ale niezapadający w pamięć. Jedyne, co udało się Hallie Meyers-Shyer, to stworzenie opowieści, która nie irytuje widzów. Głównie dlatego, że wszystkie decyzje formalne są kopią tego, co w swoich filmach robiła matka Meyers-Shyer, Nancy Meyers (która zresztą jest producentką „Wszystkich moich mężczyzn”). Córka w korzystaniu z doświadczeń matki jest na tyle sprawna, że całość można spokojnie obejrzeć bez żalu. czytaj dalej